Na szczęście dała się namówić że u Amstaffów jest to niezwykle ważne, więc chodzimy na spacerki w różne miejsca, i staramy się jak najbardziej zaprzyjaźnić nasze psy. Ostatnia sesja odbyła się w Angeliki mieszkaniu, my piwko, piesy tulaski :)
Cezar często nie ma cierpliwości do małego irytującego szczyla, ale da się go ogarnąć, całe te zabiegi to dla niego duże wyzwanie, bo ze szczeniakami raczej do czynienia nie miał.
Powarkuje na młodego, czasem coś tam na niego zajazgocze dlatego w jego towarzystwie jest mocno pilnowany. Ale jak na razie nie mam większych zastrzeżeń.
Młody chciałby się bawić, a Cezar nie bardzo wie jak, by go nie uszkodzić :)
Uroczo razem wyglądają, a księciunio zachowuje się jak poirytowany starszy brat. Robi też niesamowity hałas z zazdrości gdy ktoś na mieście zachwyci się SZCZYLEM a nie CZARUSIEM. Nie przywykł do tego.
Ale jak mówię większych zastrzeżeń do obu psiaków nie mam, miejmy nadzieję że wszystko pójdzie dobrze i papiś będzie psem bez większych odchyleń.
Jak na razie pozytywnie :)
Piękne ten ast ma te gały.... o_O