Kilka osób wie że Czerwiec upłynął nam aktywnie głównie ze względu na rywalizację na Endomondo, tym razem z 9 osobami z psiej blogosfery.
Przeszliśmy tym razem mniej szalone 180 kilometrów. Spędziłam sam na sam z psem co najmniej 47 godzin. I może jestem szalona, ale mimo 5 lat posiadania Czarka pod swoim dachem wciąż zachwycam się jego wyglądem i charakterem :)
- Podstawy posłuszeństwa - podczas wielu spacerów udało nam się wypracować może nie do końca OBIkowe co przydatne chodzenie przy nodze bez smyczy. Gdy wymijam kogoś na wąskiej polnej drodze przywołuję psa do nogi i idziemy bez konieczności łapania za obrożę. Jesteśmy w trakcie nauki obchodzenia przedmiotów, umie obejść słup/drzewo jeśli pokażę na nie ręką, ale przed nami jeszcze dużo pracy. Nadal nie zabrałam się za siad/stój z marszu ale coraz lepiej idzie nam wykonywanie komend na odległość.
- Skakanie - z racji tego że Cezar schudł około 2 kg (domowa waga nie jest zbyt dokładna gdy pies trzęsie się jak galareta a ja nie mam w domu faceta który z psem na rękach nie przekroczył by bariery 120kg) skakanie idzie nam coraz lepiej. Odrywa się od ziemi, ładnie wyskakuje w górę, aportuje dysk ale mu się do niego nie spieszy xD Cel jednak został osiągnięty, wystarczy wieczorem około 10-15 rzutów i pies jest zziajany. Planujemy kupno bardziej profesjonalnego dysku bo te z pepco odbijają się od zębów. Możecie pomóc wybrać? Hero Air , Fastback , Trixie
- Spacery z koleżankami i ich psami - udało nam się zaliczyć całkowicie spontaniczne spotkanie z latającą bullterrierką, z którą Cezar wybawił się za wszystkie czasy. Dwa razy przyjechał do mnie mój przyjaciel i wziął ze sobą swojego psa, atmosfera była raczej chłodna ale psy się tolerowały będąc razem na łące. Swoją drogą zawsze zachwyca mnie więź niektórych psów z właścicielami, Piotr nigdy nie założył swojemu kundelkowi obroży czy smyczy (mieszkają na wsi na gospodarstwie) a gdy przyjeżdża z nim do miasta to pies po prostu biegnie obok roweru. Nie schodzi na ulicę. Nie zaczepia psów ani kotów. Zawsze podejdzie gdy przyjaciel go zawoła. Dla mnie i Cezara to niesamowite :P
- Sztuczki - nauczyliśmy się "w miarę" slalomu między nogami (na tyle na ile z takim cielakiem to możliwe). Staram się także wyklikać mu aport , ale coś poszło nie tak. Na chwilę obecną Cezar goni w te pędy za piłką, bierze ją w pysk, robi dwa kroki i gdy usłyszy "przynieś, no DO MNIE" wypluwa zdobycz i leci do mamy po ciastko xD
P'S zmotywujcie mnie do notki o naszych zakupach i DIY (w sensie co zrobiłam) bo nadal uważam że to marny pomysł skoro nie kupuję Hurrty ani Ruffwearów :P