piątek, 21 lutego 2014

Perpetuum Mobile - szalony trening wszystkiego


Na szczęście udało nam się naprawić rower i korzystając z pięknej pogody w dniu wczorajszym wybraliśmy się z moim TŻ na kilkugodzinny zwariowany trening z Cezarem.
Wyjechaliśmy tuż po obiedzie (ok 14) a wróciliśmy po zmroku.
Najpierw był standardowy bikejoring. Łącznie ok 10 km przejechaliśmy. Jednak Cezar niekoniecznie chciał biec przed kołem i ciągnąć, A jeśli już to robił to w ślimaczym tępie, szkoda dodawać filmiki bo pies wygląda jakby spacerował!. 

Ale dobre i to, że miejscami biegł. Postanowiłam jednak podszkolić go trochę z ciągnięcia, pokazać o co chodzi, co jest dobre. Więc mój partner wsiadł na mój rower (do którego przywiązany był Czarek) i jechał bardzo powoli, a ja szłam z przodu i zachęcałam Cezara do ciągnięcia. Wyszło nawet dobrze.

 Ten mało bystry cielak połapał się że ciągnąć rower jest OK i reszta treningu poszła świetnie.
Następnie pomyślałam że skoro już jestem w pobliżu to pojedziemy w odwiedziny do mojej siostry zobaczyć co u Azy. Jechaliśmy przez tereny podmiejskie i Cezar miał wspaniałą okazję przećwiczyć się wśród rozproszeń. Jestem z niego dumna bo pomimo że nie zawsze biegł przed kołem to jednak nie rozkojarzał się i ignorował otoczenie.

U Azy wszystko ok, jak się okazało. Przytyła ładne parę kilo. Zostanie już na stałe u mojej siostry, tak postanowiłyśmy. Ma tam większe podwórze, dobre jedzenie i codzienny kontakt z człowiekiem co było niemożliwe gdy mieszkała u mnie na działce (mimo chęci nie zawsze był czas by posiedzieć z nią dłużej).

Wpiłam kawę i wróciliśmy do domku. Cezar padł już podczas chowania rowerów, usnął na klatce schodowej :)

Zmęczony malamut to szczęśliwy malamut. Ot co! 

2 komentarze:

  1. Fajny post :)
    Uroczo wyszliście razem ^^
    Pozdrawiamy ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajny postek! Zapraszamy do dołączenia do opserwatorów!!!! :)

    Pozdrawiamy Hania&Fiona
    http://jaimojaspanielka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy nie działają? kliknij obrazek!