niedziela, 31 stycznia 2016

DIY - Jak samemu zrobić linę główną i amortyzator

Każdy kto próbował chodzić z psem na "pasie" lub podczepiać go do rowera wie jak ciężkim zadaniem jest znalezienie w domu odpowiednio długiej smyczy.
Szczególnie tyczy się to chodzenia właśnie na pasie - te kupowane w sklepach często gęsto nie mają w zestawie dołączonej liny głównej.
Zwykła smycz jest za długa. Majta się pod nogami, problem też w tym by ją zaczepić (przepinana ma co prawda dwa karabińczki, ale rozłożona ma jakieś 200-220cm co jest o wiele zbyt długa). Z moich doświadczeń wynika że idealny odstęp między końcem szelek SLED a naszym pasem to jakieś 130-150cm przy dużym psie (u małych może nieco więcej).
Amortyzator ma zwykle między 20 a 60cm.
Potrzebujemy więc około metrowej liny głównej.
I tutaj daję prosty sposób jak ją wykonać. Będziemy potrzebować :

  • około 2 metrów liny o średnicy około 1cm - do kupienia w sklepach z artykułami dla domu typu Lerloy Merlin / Brico Marche / Castorama zależnie od rodzaju jakieś 2-3zł za metr.
  • dwóch karabińczyków do lin - moje kosztowały jakieś 1.40zł/sztuka 
  • igły i nitki
  • taśmy izolacyjnej w kolorze liny
  • ew. zapalniczki jeśli lina nie jest opalona przy docięciu w sklepie (stopiona końcówka)
Przewlekamy linę przez karabińczyk i dzielimy na nim na połowę.
Zaczynamy kręcić ją jak.... linę właśnie :) Dwie jej części okręcamy wokół siebie tworząc spiralny splot. Trzeba to robić dość ciasno. 
Po dotarciu do końca odpinamy karabińczyk od naszego ułatwienia i naciągamy splot (na pewno kilka razy się "odkręci" , w razie konieczności naciągamy go do zadowalającego efektu.
Podwójną końcówkę liny przewlekamy przez drugi karabińczyk i przytrzymując sobie wszystko palcem, zszywamy w "bylejaki" sposób. Przebijamy igłę wedle uznania, ma się trzymać. Najlepiej też otoczyć szew kilka razy nicią. Ma być solidnie - nici nam przecież nie braknie :) 

Po drugiej stronie robimy dokładnie to samo. Na zakończenie zabezpieczamy wszystko taśmą. Zależnie od rodzaju użytej linki całość powinna być dość solidna. Co jakiś czas należy odklejać taśmę i sprawdzać stan szwów. W razie czego zawsze w kilka minut można poprawić mocowanie. 

Lina główna w zależności od producenta kosztuje jakieś 50-70zł. Na materiały wydałam jakieś 10zł.
Z dwóch metrów sznurka wyszło mi jakieś 85cm liny co w połączeniu z amortyzatorem daje zadowalający mnie efekt - pies nie jest za blisko ani za daleko.



AMORTYZATOR
Kolejnym niezbędnym elementem wyposażenia miejskiego maszera jest amortyzator. Polecam taki właśnie odpinany, bo można go użyć zarówno do spaceru, do roweru jak i na dogtrekking czy do ciągania opony. Rzecz wielce uniwersalna.
Aby go wykonać potrzebujemy:
  • około 100cm gumy odzieżowej w formie taśmy - do kupienia w każdej pasmanterii o różnych szerokościach (ja użyłam do swojego amortyzatora 2 cm, na zdjeciach jest 3cm).
  • dwóch niewielkich kawałków taśmy parcianej (np odciętego nadmiaru z regulacji w plecaku - w moim wypadku :) )
  • kółka oraz karabińczyka (w marketach typu Castorama/BricoMarche lub po prostu w sklepach "żelaznych")
  • igły i nici
  • kawałka czarnego materiału.

Zaczynamy od przyszycia do końców gumy kawałków taśmy parcianej z założonymi na nich kolejno kółkiem i karabińczykiem.
Następnie składamy gumę kilkakrotnie. Wszystko zależy od "sztywności" naszego produktu oraz od tego jak bardzo elastyczny ma być amortyzator. Taki do zaprzęgów powinien być dość sztywny.
Zszywamy ją ze sobą.
Amortyzator gotowy. Zostało jedynie ubrać go w wdzianko by lepiej wyglądał :) 
W tym celu gotowy amorek rozciągamy maksymalnie i mierzymy ile ma w takim stanie centymetrów.
Odcinamy z czarnego materiału prostokąt o wymiarach : długość amortyzatora po naciągnięciu / 2 szerokości + 2cm.
Z materiału tworzymy najpierw rękaw, po czym nakładamy go luźno na gumę i przyszywamy na końcach tak by wyglądało to estetycznie.
Te próbne paskudne coś fotografowane chyba widelcem to nie jest gotowy produkt. Zdjęcia były robione wyłącznie na potrzebę notki, wszystko trzyma się na szpilki :)
Mój gotowy amortyzator wygląda tak:
Używam go od 5 miesięcy, trenujemy intensywnie a on ani myśli się psuć. Jeśli solidnie zszyjecie kółka do gumy posłuży bardzo długo.
Najtańszy osobny amortyzator jaki znalazłam kosztuje 24zł. 
Na materiały wydałam jakieś 5 zł. 
Mam nadzieję że coś z tych rzeczy wam się przyda. Nie wiem czy jest sens dodawać tyle notek z serii DIY, ale to już chyba moja obsesja.
Od kiedy mam maszynę ciągle coś kombinuję. Wszyscy psiarze mają szafy pełne obróżek znanych marek (rogz, hurtta, dogstyle itd). Ja mam około 10 obróżek własnej roboty, i ciągle robię nowe :) Cóż ta nuda robi z człowiekiem.

środa, 20 stycznia 2016

Posłuszeństwo, sztuczki, i porażka :)



W dzisiejszym odcinku "wpadki i wypadki" zaprezentujemy:
- podstawową malamucią wersję obidjęse
- kilka sztuczek
- widowiskową "glebę" oznaczającą po Eskimoskiemu "oh hell NO!"
- epic fail w postaci rzutów dyskiem

No to zaczynamy (videorelacja z dzisiejszego spaceru).

POSŁUSZEŃSTWO


Krótki komentarz od autora :
Za posłuszeństwo które Obedience nazwać jeszcze nie można zabraliśmy się z Cezarem jakoś na początku listopada gdy ten próbował otrząsnąć się z wielkiej straty (męskość). Pies się nudził, ja się nudziłam i zaczęliśmy kontakt. Po kilku treningach, początkach Pacania oraz porządnym wczorajszym zmęczeniu psa postanowiliśmy zaprezentować wam efekty.
Proszę nie płakać.
Na swoje wytłumaczenie mam tylko to że pies ma 5 lat i jest malamutem :)

FRISBEE

Krótki komentarz:
Moja krytyczna porażka, zabija mnie ekspresja tego filmiku. Frisbee zostało zakupione 4 dni temu przez moją nadpobudliwą siostrę w Pepco za 3zł... Bo żółte...
Stwierdziłam że spróbuję. A co mi tam. Wczoraj w domu wprowadziłam branie go do pyska z ręki, dziś poszłam potrenować "rzuty do pyska" (po mojemu catche) by sierotka chociaż trochę się wykazał.
Nie marzy mi się piękny aport, szybujące na wiele metrów frisbee i pies pięknie wyskakujący za dyskiem. Chciałabym traktować to jako alternatywę sztuczkowania - zmęczenie psa psychicznie. Może jakieś vaulty albo chociaż wyskoki.Za następny krok przedsięwzięłam sobie rzuty stojąc z boku psa.
Ale czy ktoś wie jak sierotę nauczyć łapania?
Czy po prostu potrzeba na to czasu?
Czy może ja robię coś nie tak?
Pełno jest poradników jak zacząć naukę frisbee. Z tym że zaczyna się to od Aportu. A Czarek nie aportuje, nie zaaportuje i nie przyniesie. Żeby chociaż łapał! :)


Liczę na komentarze z poradami. Jeśli ktoś się zna (doświadczenie) i chce pomóc to proszę o maila.
Podoba mi się uśmiech Czarka jak widzi dysk. Chcę to kontynuować :)

sobota, 16 stycznia 2016

Przepis na psierniczki

Ze względu na duże zainteresowanie dodaje przepis na psie ciastka w moim wykonaniu.
Oryginalny pomysł pochodzi z bloga wymarzony pies   z moimi lekkimi modyfikacjami. A więc : 
2 Szklanki mąki
1 jajko (do ciasta)
1/2 szklanki płatków owsianych
1/3 szklanki mleka
1/2 łyżki miodu 
1 łyżeczka proszku d/pieczenia
2 łyżeczki przyprawy do piernika (uważać by nie miała w składzie kakao)
Mleko należy podgrzać delikatnie i dodać do niego miód by zrobił się jak najbardziej płynny (w mikrofali to jakieś 30s)
Następnie składniki dokładnie ugnieść i jeśli ciasto jest w dotyku ciepłe to schłodzić (jeśli nie przesadzicie z temperaturą mleka nie trzeba).
Rozwałkować na grubość ok 0,5 cm, wykroić kształt i ułożyć na blasze wyłożonej papierem do pieczenia.
Piekarnik rozgrzać do 200°C
Pierniczki na smarować z wierzchu pędzelkiem zamoczonym w rozbełtanym jajku lub w mleku.
Piec jakieś 10-12 minut na złoty kolor.



PS Najlepiej żeby mąka była ryżowa lub orkiszowa bo jest lepiej przyswajalna przez psi organizm niż pszenna. Ja jednak używam pszennej bo dochodzę do wniosku ze i tak lepiej niż pedigree :)
Przyprawa do piernika nie może zawierać kakao bo te do wypieków jest właśnie najbardziej dla psa trujące.
Do oryginalnego przepisu dodałam pół łyżki miodu ponieważ same ciastka wydawały mi się zbyt mdłe jak na smakołyk który ma pomóc w treningach.
Ciacha łatwo się łamią wiec nadają się nawet do sztuczkowania. Z takiej ilości produktów wychodzi jedna blacha ciastek (z mojej niewielkiej foremki) co spokojnie starcza nam na tydzień.
Po ponad tygodniu nam spleśnialy wiec radze wcinać je właśnie w tym terminie..
Nadają się nawet jako ludzkie ciacha do kawy (są mało słodkie ale nie trujące ! :) ) Czarek jednak się obraził jak mu podjadałam. 

niedziela, 10 stycznia 2016

Podsumowanie: Ruszyłam z kanapy cztery łapy!

Dokładnie miesiąc temu zadeklarowałam dołączenie do wyzwania Astora.
Dziś nadszedł dzień podsumowania każdego z punktów. To był najbardziej intensywny miesiąc roku 2015, nie tylko przez wzgląd na treningi i zrzucanie kilogramów ale także przez chęć wywiązania się ze zobowiązania. Grudzień to kiepski miesiąc (nie było mnie ponad tydzień bo Święta) ale daliśmy radę.
Notka długości kilometrowej :) 
  • Naucz psa nowej sztuczki - za to zadanie wzięliśmy się na końcu :) Ale udało się "w miarę" nauczyć starego psa tzw. Pac , oraz dość dobrze wypracowaliśmy sztuczkę Wstydź się. 
  • Utrwal przywołanie - trzeba było się za to wziąć. Pies po kastracji zrobił się dużo grzeczniejszy i łatwiejszy do odwołania. Zrobione :) 



  • Zrób psie jedzenie - dobra, przyznam się, nie podeszłam do tego zbyt twórczo. Nie kombinowałam z psimi daniami. Dostał ryż z wątróbką :) 
  • Pójdź na dwugodzinny spacer co najmniej dwa razy - to akurat nie było dla nas wyzwanie bo mam nadzieję że trening można zaliczyć pod spacer :) 
  • Uporządkuj psie rzeczy - mój korytarz wygląda teraz jak sklep zoologiczny ^^ 

  • Kup lub samodzielnie wykonaj psu zabawkę - wspominałam wcześniej że uplotłam szarpak. Oprócz tego kupiłam "jeżyka" i piłkę z buźką.


  • Przejdź w ciągu miesiąca chociaż 20km - przeszłam jakieś 24km, a rowerem nie liczę :) 
  • Wyczesz porządnie psią sierść - raz w tygodniu przy tej fabryce kłaków to konieczność -,-
  • Spotkaj się z innym psiarzem - umówiony spacer niestety nie wypalił ale kila razy spacerowałam z sąsiadką i jej Westie.
  • Wykonaj psu świąteczną sesję - oczywiście!


  • Upierz legowisko - ja go nie uprałam, ja je ZROBIŁAM. Cezar do tej pory nie miał. A okazało się że złożona "na dwa" stara kołdra nadaje się idealnie :) 
  • Upiecz psie ciacha - zrobione, nawet dwa razy. Okazuje się że Cezar uwielbia Psierniczki :) 
  • Weź udział w psim konkursie - na Facebooku wzięliśmy udział w dwóch, zdjęcia jednak się nie podobały i nie udało się nic wygrać czy choć zdobyć miejsca. 
  • Zacznij walkę z największym psim lękiem - tutaj był problem. Bo Czarek się po prostu niczego nie boi... Odczuliłam go przed sylwestrem trochę na dźwięk odpalanej zapalniczki (reagował nerwowo przez głupią zabawę mojego taty z petardami "korsarzykami"). Nic więcej nie mogę wymyślić. To jest po prostu szczęśliwy pies!
Mam nadzieję że dobrze wywiązałam się z zadania. Na pewno będę od teraz brać udział w niektórych takich wyzwaniach (tych z którymi damy radę) bo jest to bardzo motywujące. Dzięki Astorowi Cezarek ma teraz własne legowisko, zyskał nowe smakołyki oraz w sumie trzy zabawki.
Dziękujemy za tego "kopa".
Obecnie bawimy się z Paulą i Alicją na Endomondo w rywalizację na kilometry. Początkowo zwykła zabawa zmieniła się w zaciekłą rywalizację :)

poniedziałek, 4 stycznia 2016

Postanowienia Noworoczne


Nie było mnie dość długi czas.
Zamiast notkami na blogu i życiem internetowym zajęłam się przez okres świąteczny rodzinką. Przepraszam was oczywiście za nieobecność i co za tym idzie brak niepotrzebnych świątecznych notek. Ale nie jest mi przykro :)
Zbliża nam się notka z podsumowaniem wyzwania (które mamy "prawie" zrobione).
Postanowiłam przedtem zamieścić moją listę postanowień na rok 2016 związanych z psem. Ot tak, żeby do nich wrócić za rok i zobaczyć czy udało się je zrobić. A więc :


  • Galop!  - Aktualnie jedno z najważniejszych moich postanowień. Wkręciłam się w bikejoring na poważnie, chcę z nim jeździć, sprawia mi to przyjemność. Czarkowi chyba też. Mam nadzieję że bydlę się w końcu wyrobi i zagalopuje mi na odcinku dłuższym niż 20 metrów.



  • Uciąg! - Zgodnie z powyższym, przydałoby się żeby piesio na tych naszych wycieczkach używał SLED i ciągnął. Aktualnie mu się zdarza na rowerze, jednak pieszo zawsze się zatrzymuje. Wydaje mi się że kojarzy to ze spacerami gdzie ciągnąć nie wolno. Trzeba będzie to wypracować.

  • Podstawy Posłuszeństwa - Bo tak. Bo spodobało mi się wlepianie we mnie patrzałek. Bo już mniej więcej ograniamy co to "kontakt".  Bo nie będzie mi sąsiadka szyderczo śmiała się w twarz że jej amstaffka Żaba umie a mój wybitny piesełek, chwała osiedla, nie. Spróbujemy swoich sił. Na ten rok, z ponad 5 letnim psem wystawiam sobie za cel taki filmik w naszym wykonaniu : Izaya


  • Skakanie - Trzeba nauczyć tego psa skakać. Przez przeszkody, nogi, w miejscu, przez patyk. Na coś wskoczyć umie. Ale gdy próbować odbić go od ziemi, podnosi tylko przednie łapy. Przyda nam się to do sztuczek, oraz w życiu codziennym. Bo ostatnio na spacerze w pasie maszera pies zamiast przeskoczyć powalone drzewo, przeczołgał się pod spodem.........................



  • Obrośnięta łysinka i stabilny stan zdrowia psa - Leczenie pomaga. Zaczął odrastać włos okrywowy, i aktualnie sierść na szyi wygląda podobnie jak taka u gładkowłosego psa z podszerstkiem (np u Jack Russel Terriera). Miejmy nadzieję że efekt się utrzyma. Ostatnio zdarzyła nam się kontuzja łapki (naciągnięty mięsień), teraz zmagamy się z zapaleniem skóry w okolicy pyska. Z Weterynarzem jestem na "ty"...... Ale postanawiam z tym skończyć, zadbać o profilaktykę i suplementację by problemy z sierścią nie wracały.


  • Więcej spacerów z koleżankami i ich psami - Nie mogę narzekać na brak zapsionych znajomych. Moja najlepsza przyjaciółka ma wspominanego tu już Skippera, w tej samej klatce mamy Westie i Amstaffkę które Cezar szczerze uwielbia. Pomniejszych teoretycznych towarzyszy spacerów jest mnóstwo. Jednak jakoś nie miałam do tego chęci. Często bywa nawet że razem wychodzimy z klatki a potem rozchodzimy się w dwie różne strony. Nie wiem dlaczego. Czas to zmienić. Ploteczek o psach nigdy za wiele. 

  • Zwiedzanie okolicy - Postanawiam w tym roku znaleźć co najmniej 2 nowe trasy na wycieczki rowerem. Mieszkam tu od 15 lat a kompletnie nie znam leśnych długich ścieżek. Przez te 1,5 miesiąca znalazłam 3 trasy : 6,5km , 8,6km oraz 14km. Ciężko kreślić trasy na endomondo nie wiedząc czy tam jest droga, wiec  mamy zamiar to zbadać :) 

Obserwatorzy nie działają? kliknij obrazek!