czwartek, 30 kwietnia 2015

DIY po raz kolejny - czyli szpan przed kumplami.

Dziś jestem umówiona na wizytę u weterynarza z Cezarem.
No a jak idziemy do ludzi, to trzeba się pokazać!
A że ma się bloga, to trzeba się z wami też podzielić owocami mojej pracy.
Z powodu wcześniejszych zaleceń weta, już jakiś miesiąc temu zrobiłam Cezarowi nowiuśką, oryginalną i jedyną w swoim rodzaju obrożę z futerkiem.
Ostatnich parę chwil spędziłam natomiast przy maszynie do szycia, by uszyć zwykły kaganiec "opaskę".
Jak wszyscy wiemy, taki jest o wiele wygodniejszy przy wizycie u weta, bo metalowym Cezar zdolny jest zrobić większą krzywdę niż zębami :) 
A że obrożę mamy zgniło-zieloną, to kaganiec zrobiłam "moro", żeby pasował.
Wyszedł nadzwyczajnie ładny, tym razem nie wywalę go w śmietnik po jednorazowym użyciu, tylko zostawię sobie na takie "wypady".

Co myślicie?



Stworzyć taki kaganiec samemu wcale nie jest ciężko, wystarczy mieć odpowiedni materiał. Możecie z łatwością odbić trochę wyobraźnią od sztampowych "opasek" i zrobić takie cudo np. z jeansu ? Stare spodnie dżinsowe warto poświęcić na tą krótką chwilę "robocizny". W końcu taka nudna czarna opaska kosztuje z sklepie nawet 35zł, a jest używana sporadycznie (niezastąpiona u weterynarza). 

Należy zmierzyć psu obwód pyska w dwóch miejscach (tam gdzie na zdjęciach jest lamówka) + kilka cm na rzep,  i wyciąć materiał "mniej więcej" w podany przeze mnie kształt.
Można dodać lamówkę, potem na koniec doszyć rzep i prawie gotowe.
Mocowanie za uszy to najłatwiejszy element, wystarczy założyć psu gotową opaskę na pysk i markerem zaznaczyć na jakiej wysokości powinno "mniej więcej" być zapięcie.

Gotowe. Spróbujcie sami. Pracy na godzinę, a 30zł w kieszeni, albo i więcej (bo takie materiałowe ograniczniki lubią być zjadane) 

piątek, 24 kwietnia 2015

Wiosenna sesyjka.

Robię zdjęcia od zawsze "byle czym", bo normalną domową wiekową cyfrówką. Mimo to staram się jak mogę i niektóre zdjęcia wychodzą całkiem fajnie :)
Moim zdaniem ten blog jest dowodem na to że nie trzeba mieć nikona D5000 by robić ładne zdjęcia czworonoga. Nie mam nic do lustrzanek, i ich pasjonatów, ale prawda jest taka że większość psiarzy męczy teraz rodziców "kup nikonka, bo on takie ładne zdjęcia psom robi" (moja koleżanka też naoglądała się blogów i zbiera kasę na lustro). A takim aparatem trzeba umieć zdjęcia robić, umieć go ustawić, podczas gdy w zwykłej cyfrówce wystarczy nacisnąć przycisk :) 
Więc daję wam taką oto standardową kupę zdjęć z naszego pobytu na działce. 
Nudziłam się, wzięłam aparat, zaczęłam cykać.
Coś tam wyszło (lekko obrobione w photoscape) 










Moja cyfrówka to dokładnie Panasonic LS80  ----->>> KLIK
Zostały nim zrobione prawie wszystkie zdjęcia na tym blogu, w tym moja "duma" w tej notce : Fotoczaruś

Można? Można!!

piątek, 17 kwietnia 2015

Postępy w przywołaniu.

No muszę się pochwalić, normalnie muszę!
Od ponad 2 miesięcy wychodzimy z Cezarem wyłącznie na spacery na smyczy, lub na działkę. I ćwiczyliśmy od nowa przywołanie. Poprzez moje niedbalstwo trochę nam się ta komenda zepsuła, i piesek wracał, jeśli chciał.
Pies niewybiegany "porządnie", bez wolności, zaczął mi się w domu kurzyć. Te kilka wypadów na rower nie zaspokoi jego chęci do wąchania kwiatków. Więc w tym tygodniu, gdy słońce wyszło, wiosna przyszła, a ja z psem poszłam, musiało się to źle skończyć.
Szarpał się niemiłosiernie. Bo on tam ma krzaczki, bo tam suczka nasiusiała, albo kolejny zryw na smyczy z serii "patrz, wiewióóór!".
Wczoraj była piękna pogoda. Miałam czas. Więc postanowiłam psu ulżyć w jego cierpieniach i iść z nim na naszą starą "widokówkę", puścić, i mieć nadzieję że wróci.
Najpierw próbowałam w kagańcu. Nic z tego. Po odpięciu smyczy, z "tym czymś" na ryju, pies położył się na glebie i udawał martwego. No nie nauczony, cóż począć. 
Zdjęłam mu metalowe ustrojstwo z pyska, i poleciaaaał. A ja usiadłam sobie na gałązce modląc się po cichutku żeby może, tym razem, przyszedł....
I voilà , piesek wrócił po pierwszej komendzie. Trzymał się w zasięgu wzroku. Po około 30 minutach sam dał się zapiąć na smycz, bez ganiania, bez krzyków i wrzasków ani kuszenia ciasteczkami.
Nie zużyłam ani jednego psiego smakołyka! 
No dumna jestem! Wiecie że borykamy się z problemem przywołania od zawsze, od początku. Są czasy lepsze i gorsze, Czarek bywa autystyczny, trudny, zbyt pochłonięty wolnością. W poprzednim ciepłym sezonie miałam z nim Krzyż Pański, godziny gwizdów, nieraz załamanie i płacz.
Przeglądam różne blogi innych psów, innych ludzi, innych ras, i patrzę z zazdrością na postępy w Obi, Agi czy zwykłym sztuczkowaniu. A tymczasem ja cieszę się jak wariat z powrotu Cezara do nogi po komendzie. Małe sukcesy też cieszą :)

poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Przyczajony tygrys .....

Cezar, mimo naszych wątpliwości, zaczął linieć.
I to linieje tak, jak jeszcze nigdy mu się nie zdarzało.
Codziennie jakieś 1/2 wiadra. Na działce zajmuje to jakieś 30 minut, w domu nie czeszemy bo się tego ogarnąć nie da.
Proszę się nie dziwić że stan sierści jest taki jaki jest, wiadomo, zimowa nie wygląda pięknie. I tak się cieszę że Cezar nie linieje tak jak większość malsów (i psów o podobnej ilości owłosienia) ma w zwyczaju, czyli kłaczkami. Wygląda to nieestetycznie i w domu byłoby masakrą.
Pora nawiązać do tytułu notki. Czemu tygrys?
Bo pies mi zrudział. Porudział. Przyrdzewiał ... Jak zwał tak zwał. Na zimę piesio jest czarno-biały, na lato bardziej foczy, a w okresie linienia rudo-czekoladowy.
Taki oto śmieszny kolor przybiera Cezarowa ścicha w chwili wymiany :) 
Na porównaniu widać zdjęcia, w słońcu latem, w słońcu zimą, i w słońcu w okresie linienia.
Jakie kolory przybierają na lato wasze psy? Też zmienia im się ubarwienie względem pory roku? 
Podajcie zdjęcia lub odpowiednie porównawcze notki na waszych blogach :) 
Pozdrawiamy.

czwartek, 2 kwietnia 2015

Wiesz że jesteś właścicielem malamuta gdy :


W internetach często pojawiają się takie teksty, dotyczące różnych ras, oraz psów ogólnie. Ja jednak, z racji że mamy za sobą 1 kwietnia, dodam taką retrospekcję o malamuciakach i północniakach :) 
Często ostatnio myślałam o tym co czyni mnie właścicielką tego bydlęcia, więc podzielę się z wami moimi wnioskami. Miłej lektury. 



Wiesz że jesteś właścicielem malamuta gdy :

  • wstajesz rano i idziesz do łazienki wypłukać usta z psich kłaków,
  • poranna kawa bez kłaczka nie smakuje tak samo,
  • mimo tego że nie pracujesz budzisz się rześki i wypoczęty o 5.20, gotowy na spacer przy wschodzie słońca,
  • łóżko już od dawna nie należy do ciebie, ty w nim tylko śpisz (w gruncie rzeczy przebywasz w nim rzadziej niż pies),
  • nauczyłeś się pokonywać tor przeszkód złożony z zabawek. Po ciemku. O 2.00 w nocy. 
  • robiąc śniadanie umyślnie upuszczasz skrawki szynki, skórki od chleba, opakowania po twarogu. Pies też musi jeść!,
  • wychodzisz z psem na spacer, wszyscy wołają "Cezar*" a ty nie masz pojęcia kim są ci ludzie,
  • przywykłeś że wszystkie dzieci w promieniu 100m od psa lgną do niego z rozwartymi ramionami "Pieeesio" . Podczas kontaktu odpowiadasz na pytanie mamy "Gryzie?" w czasie gdy młode zdążyło już podeptać, dosiąść i aktualnie przeżuwa ucho twojego pupila,
  • podświadomie przeczesujesz wzrokiem najbliższą okolicę w poszukiwaniu potencjalnych zagrożeń (koty, psy, wiewiórki),
  • nigdzie nie ruszasz się bez psa. Każde wyjście samotnie skutkuje pytaniami "Gdzie masz psa?" lub "Gdzie Czarek?". Nawet do Biedronki chodzisz z psem,
  • zdajesz sobie sprawę że w razie napadu z bronią w ręku to ty musisz obronić psa
  • posiadasz co najmniej jedną rolkę do ubrań w każdym pomieszczeniu w domu. Oraz w samochodzie. I na klatce schodowej w skrzynce na listy też,
  • podczas upiornych 3 tygodni w roku każdego potencjalnego gościa ostrzegasz o okresie linienia i sugerujesz odpowiedni strój (m.in kombinezon malarski, dres poliestrowy, bikini)
  • twój pies ma własne 3 ręczniki (do kąpieli, do łap, do pyska po jedzeniu)
  • twój weterynarz twierdzi że twój pupil jest "niedotykalski" i jest jedynym człowiekiem którego bydlak nie znosi,
  • latem masz w torebce/plecaku dwie butelki wody. Jedną ludzką, i jedną psią.
  • twoje kieszenie pachną mięsem, 
  • wybierając torebkę w sklepie zwracasz uwagę by miała specjalną kieszonkę na psie ciastka,
  • uodporniłeś się na ból związany z psimi łapami, czy to odbijanie się, czy deptanie, nie robi na tobie wrażenia,
  • uwielbiasz zapach psiej sierści o poranku,
  • wyeliminowałeś ze swojego otoczenia znajomych mających alergię na sierść,
  • twoja dalsza rodzina dzwoniąc na "ploteczki" zawsze zapyta " Co u was? A u Czarka? Zdrowy?"
  • twój ogród dzieli się na trzy strefy : na warzywka, na kwiatki, dla psa. Nie ma strefy dla ludzi, 
  • nie pamiętasz jak wyglądało twoje życie przed kupnem tego stworzenia,
  • nie wyobrażasz sobie jak to jest mieć "zwykłego" psa.


No i to by było na tyle. Nic więcej na razie nie przychodzi mi do głowy :) 
Kilka z tych punktów z pewnością będziecie w stanie pod pasować pod swojego psa. Które?  :) 


* Imię Twojego psa.

Obserwatorzy nie działają? kliknij obrazek!