Imię : Aza
Rasa: Owczarek Niemiecki
Wiek : 14 lat (02.2001 - 01.2015)
Wzrost : 60cm
Waga : jakieś 25kg
Umaszczenie : bi-color
Był to najwspanialszy Owczarek Niemieci jakiego było dane mi poznać. Suczka całe życie spędziła w tragicznych warunkach. Przydomowy kojec, podwórze wielkości dwóch blaszanych garaży, kilka metrów trawy reszta beton. I nigdy żadnego spaceru.
Gdy pojawiła się u mojej babci, miałam 8 lat. Przyglądałam się jej wzrostowi i wychowaniu w milczeniu, jedynie się z nią bawiąc. Naturalnym wydawał mi się fakt, że suczka nie wychodzi na spacery (bo po co? Ma podwórko), za kopanie dołów obrywa trzepaczką po tyłku i jest wypuszczana na wybieg na nie dłużej niż godzinkę pod kontrolą. Tak był skonstruowany mój świat. Tak mówiła babcia, a co mówi babcia rzecz święta.
Oczy zaczęły mi się otwierać dopiero gry skończyłam 17 lat (Aza miała wtedy już 8) i zaczęłam czytać książki o psach oraz udzielać się w sieci.... Nic jednak nie można było zrobić..
W końcu babcia zachorowała i zgodziła się oddać mi psa. Suczka spędziła 2 lata (11-13l) na mojej działce, z regularnymi spacerami i pełną michą.
Ponad pół roku temu oddałam ją na stałe siostrze, by znów mieszkała w swoim kojcu. I czekaliśmy...
Większość mojej rodziny bała się Azy od zawsze, nie chciała mieć nic wspólnego z wielkim czarnym psem głośno szczekającym z kojca. Ja jednak wiedziałam że to zawsze był psi anioł. Mimo tylu lat spędzonych w odosobnieniu nigdy nie wykazała choćby cienia agresji, a głośne szczekanie było tylko prośbą o zwrócenie uwagi. Dopóki miała siłę, biegała uparcie za piłeczką i domagała się uwagi. W wieku 12 lat po raz ostatni goniła swój ogon.
Zawszę będę o niej pamiętać. O jej wierności, miłości, i posłuszeństwie, którego nikt jej nie uczył. Ona po prostu miała TO w sobie. Nie potrzebowała tresury. Wiedziała co robić, i robiła to by tylko przypodobać się człowiekowi. Mimo tego jak ją traktowaliśmy ;( ;(
W sobotę, jakoś na początku stycznia, siostra zadzwoniła do mnie. Powiedziała "Aza nie żyje". I tylko tyle. Aż tyle. Ona nie zdechła. Ona umarła...
KONIEC
Bardzo współczuję :(
OdpowiedzUsuńPrzykro mi z powodu Azy. Poryczałam się. Niech spoczywa w pokoju.
OdpowiedzUsuńSzkoda, przykro mi.
OdpowiedzUsuńTy uratowałaś jej życie. Dzięki Tobie, ostatnie lata jej życia były zapełnione radością, spacerami, michami dobrego żarełka. Aza jako młodziutka sunia biega za TM i jest Tobie wdzięczna za to co zrobiłaś :)
OdpowiedzUsuńNie żyje.. Łza mi się w oku zakręciła.. Przychodzi niestety taki czas w życiu i trzeba się pożegnać z przyjacielem.. ja w ciągu paru miesięcy musiałam uporać się z odejściem dwóch futrzaków ( koledzy Nanda ) i samobójstwem mojej przyjaciółki.. Trzeba żyć..
Jesteś wspaniała, że zrobiłaś tyle dla Azy [*] .
Nieważne, co było na początku. Ważne, że choć te lata, mimo, że ostatnia były choć trochę zapełnione miłością.
OdpowiedzUsuńSzkoda mi biednej Azulki, ale już jest w raju.
Współczuję Tobie i zapalam dla niej [*].