sobota, 26 września 2015

Pies na grzyby ! :)


Sezon grzybowy czas zacząć!
W dniu wczorajszym wzięliśmy więc naszą ulubioną przepinaną smycz, wygodne buty i profilaktyczną obrożę przeciw kleszczom (choć mamy kropelki ale w tej kwestii lepiej na zimne dmuchać) i wyruszyliśmy do lasu.
Spacer był dość długi, bo trasa ma około 3 kilometrów, plus jeszcze chodzenie po chaszczach.
Łapki księciunia oczywiście bolały.
Ale zapamiętale szukał grzybów. Z nosem przy ziemi poruszaliśmy się iście ślimaczym tempem bo oprócz tego że ja musiałam zajrzeć pod każdy krzak, to Cezar musiał później jeszcze ten krzak dokładnie obwąchać.
Nie znalazł grzybów nawet gdy na nich stanął .... -,-

















Ale liczą się chęci :)
Wróciliśmy do domu zmęczeni, pokłóci przez robale i cali w rzepach. Ale było warto. I wybierzemy się kolejny raz.


Dla was jednak mam przestrogę, z psem do lasu nie wolno! Mogą go wam odstrzelić (takie prawo leśniczego). My wspólnie wybieramy się tylko do lasów gdzie wiemy że nic nam nie grozi (w pobliżu miasta, niewielkie skupiska drzew) i to wyłącznie na krótkiej smyczy.
Ja mam ulubioną niebieską przepinaną smycz typu "warkocz"  LINK która po odpowiednim zamontowaniu zapina się na jedno z kółek dokładnie w moim pasie tak że nie spada i mam wolne ręce a Cezar ma nie więcej niż 1,5 metra przestrzeni obok.
Nigdy nie spuszczajcie psów ze smyczy w lesie, nawet jeśli są one posłuszne. Wystarczy złośliwy Leśniczy i możecie patrzeć na śmierć swojego psa będącego ledwo 10m od was. Znam taki przypadek, internety też o tym huczą.
Zabawa w grzybobranie swoją drogą, ale bezpieczeństwo przede wszystkim.

4 komentarze:

  1. A u nas jak na razie w ogóle grzybów nie ma :(

    OdpowiedzUsuń
  2. My też chodzimy na grzyby!
    Nasze lasy są ''prywatne'' czyli Zero bezpiecznie może chodzić bez smyczy. Nie wyobrażam sobie spaceru po lesie z psem na smyczy, Whisky mi się zawsze plącze i z nią chodzimy tylko dla lasów dębowych.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja mam tą smycz przepinaną która po zapięciu na drugą stronę (mniejszy karabińczyk od rączki przyczepiam do psa) i wtedy te środkowe kółko zapina się akurat na moim obwodzie w pasie tak że nie spada. Pies ma jakieś 1,5 metra luzu więc idzie ciągle praktycznie przy nodze i nie ma szans się nigdzie zawinąć. Czarek już dawno nauczył się ze mną w ten sposób poruszać. Jak kiedyś brałam dłuższą smycz to zgodzę się - do szewskiej pasji doprowadzało mnie plątanie się.
      Lasy prywatne też nie są bezpieczne, bo jednak są tam myśliwi którzy potrafią być złośliwi i wstrętni.

      Usuń
  3. My szukamy grzybów bez piesełów a one bezpieczne czekają w domu, wolę nie ryzykować :)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy nie działają? kliknij obrazek!