poniedziałek, 6 lutego 2017

Styczeń.

Trudna chwila. Czas podsumować pierwszy miesiąc nowego roku.
Powinniśmy ruszyć z kopyta. Powinno iść jak po maśle bo plany na ten rok nie są jakoś szalenie trudne. Było trochę inaczej.

  • Sztuczki: 
    • Trzymanie przedmiotów na głowie - dopiero zaczęliśmy dopracowywanie tego tricku ale idzie nam dobrze. Trzyma talerzyk, w miarę stabilnie :D
    • Poproś - miałam ogromny problem z tą sztuczką bo Cezar po prostu się tak nie wygnie. Ale na chwilę obecną mamy "poproś" z łapką tj podtrzymuję go. 
  • Frisbee - a co tam, zrobiłam dwa treningi które były tragedią. Cezar po długiej przerwie jest fajnie nakręcony na dysk ale łapie go po swojemu (tj chce żeby rzucać mu go "na szczupaczka" w górę) a mieliśmy pracować nad rzutami w dal. Kompletna porażka, ale jakoś mu to wytłumaczę.
  • Posłuszeństwo - wszystko się zepsuło przez brak pracy. Krzywo chodzi w kontakcie, potyka się o własne łapy, mylą mu się komendy siad-pac-wstań. Wracam do pracy w domu nad szybkością i SŁUCHANIEM a nie pracą na zasadzie "zrobię wszystko po kolei może da ciastki"
  • Spacery - styczeń zakończyliśmy z wynikiem 97km co jest moją osobistą porażką bo chciałam osiągnąć setkę :) 

Oprócz tego :
  • Zepsułam aparat. Dziadek poległ, podczas użytkowania źle zamknął się obiektyw (jakiś paproch) i już nie chciał się otworzyć. Po pogodzeniu się z jego losem mój TŻ wziął do ręki śrubokręt i go naprawił. Aparat działał zawrotne 4 dni po czym przestał łapać ostrość :(  To chyba jego koniec. Ma nieziemski przebieg, to pewne. 6 letnia bezawaryjna cyfrówka. Szacun.
  • Padł wybór nowego aparatu, tym razem lustra, choć i "dziadka 2.0" pewnie kupię. Celuję w canony: 350d-400d-450d zależy na co będzie mnie stać. Używany oczywiście.
  • Umówiłam się na psi spacer z Lidzią, w bliżej nie określonym terminie ale W TYM ROKU.
  • Poznałam Dżoanę z Czikago!

W styczniu także dostałam w prezencie MaxGlow L i uszyłam szarpak z futerka (kupiłam ogromną ilość sztucznego futra. Serio. Chce ktoś kurtkę? Namiot?). Mam więc zabawki które nadają się na motywację. Z szarpakiem jest już naprawdę fajnie, okazało się że mój pies jednak umie się pobawić jeśli odpowiednio się go do tego zachęci. U nas zabawa szarpakiem polega na uciekam->goń mnie! Po czym następuje upolowanie mojej ręki i kilkusekundowe szarpanie. Raz udał nam się szybki trening sztuczek i posłuszeństwa za piłeczkę.


Tak wiem, żenada. Ale patrząc na to że do niedawna interesowały go tylko ciastki jest postęp. Mamy od czego zacząć. Lubi czerwoną piłeczkę, rozczulająco olewa MaxGlow na wymiane i ucieka z kadru ze zdobyczą. Piłka jest warta ruszenia tyłka i wykonania kilku komend. Na polach. Dumna jestem :')

3 komentarze:

  1. Brawo!
    Spokojnie jak przyjedziecie to zrobimy zdjęcia, nie martw się brakiem aparatu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nic nie mówiłaś, że dziadek padł drugi raz :/
    Moim zdaniem posłuszeństwo wam idzie spoko przynajmniej z tego co widziałam ma filmikach :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Oby luty był jeszcze lepszy! :D

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy nie działają? kliknij obrazek!