Luty spędziliśmy bardzo aktywnie, zbliża nam się podsumowanie miesiąca, więc wszystkiego się dowiecie ale wspomnę że stuknęło nam 115km :)
Na pomysł zrobienia DIY pasa do biegania wpadłam praktycznie od razu po uszyciu pierwszej sztuki i żałowałam że nie miałam zdjęć. Aktualnie mam na koncie 3 takie stworzone od podstaw z czego dwa poszły w świat :)
Doszłam jednak do wniosku że stworzenie takiego pasa od zera jest pracochłonne i dla osób nie posiadających maszyny do szycia i talentu krawieckiego wręcz niemożliwe.
Będąc w lumpku na zakupach "po materiały" natrafiłam jednak na dużą saszetkę i postanowiłam pokazać co można z niej wykreować.
Potrzebujemy :
- nerki/saszetki - musi być "z tych większych", moja ma 40cm długości
- dwóch kółek kaletniczych (lub półkółek) spawanych. Do wycięcia z większości torebek, do kupienia w większości sklepów żelaznych (moje są z torebki)
- około 50cm taśmy 25mm (2zł w pasmanterii)
- klamry na rozmiar 25mm oraz regulacji do niej (także w pasmanteri , 2-4zł)
- no i oczywiście igły i nitki.
Następnie przecinamy czarny pas dokładnie w połowie i do jego końców doszywamy kółka.
Zostało nam przyszyć zastępcze zapięcie. Z taśmy 25mm, klamry i regulacji konstruujemy typowe zapięcie w pasie i doszywamy do saszetki w okolicach czarnej taśmy :)
Gotowy pas wygląda tak.
Jest to pas do biegania który nosi się nieco wyżej niż te biodrowe. W pracy będzie się przesuwał nieco w górę, jest jednak bardzo wygodny przy psie który biegnie przodem. Byłam dziś go przetestować i powiem że zdaje egzamin śpiewająco. Przy chodzeniu wolę pas biodrowy, jednak dziś biegłam, i ten okazał się o niebo wygodniejszy.
Tak to nowe SLED
Tak wiem że podczas biegu dyszę jak ciuchcia (zero kondycji)
Tak wiem że macham rękami przez co oglądanie go jest mordęgą
Tak wiem że Cezar nie ciągnie w galopie i linka dynda złowieszczo ale i tak jestem dumna bo chociaż biegł a nie się toczył.
Tak, Dawaj to moja oryginalna komenda na pogonienie psa "szybciej".
TAK MAM RÓŻOWE BUTY -,-
Mam już pas "kupny", ale bardzo fajny post- świetny pomysł z wykorzystaniem nerki!
OdpowiedzUsuńGratuluje kreatywności ;) Super Ci to wyszło ;)
OdpowiedzUsuń------------------------
swiatsary.blogspot.com
Wygląda genialnie! Zrobić rzeczywiście jak ma się materiały jest dość prosto (z naciskiem na 'dość'!), ale nie wiem czy sama dałabym radę ;) Taki sprzęcik jest zdecydowanie lepszy niż te kupne. Niesamowite, zrobić aż 115 km, dla mnie wręcz niemożliwe, dla mnie, takiej ''ciepłej kluchy'' :D
OdpowiedzUsuńOstatnie ''TAK'' - najlepsze ;P - szok! ;)
Bardzo fajny pomysł z tym pasem :) kreatywność na szóstkę ;)
OdpowiedzUsuńO, wygląda całkiem spoko! Na pewno opcja do wykorzystania :-)
OdpowiedzUsuńŚledzie pozdrawiają!
Ahaha, wspaniałe! Uwielbiam kreatywność i sama od najmłodszych lat lubiłam szyć i "robić coś z niczego", więc bardzo doceniam takie inicjatywy. Z psem co prawda nie biegam (on by chętnie, ale ja nie mam kondycji i biegać nie lubię :D), ale to jest czasem fajna sprawa taki pas, jak się spaceruje (las, park, łąki) i zamiast trzymać w ręce, to sobie tak przypiąć smycz i można chodzić w sumie (zakładając, że pies stale napiera do przodu) :D
OdpowiedzUsuń