środa, 6 listopada 2013

Cielakowe Love - dieta północniaka

Na prośbę przybliżam temat Cezarowego jadłospisu.
Pies mój od szczeniaka był kapryśną bestią. Bo władca przecież byle czego jadł nie będzie. I mimo wyznaczonych pór karmienia, rozmaitych rodzajów i smaków karm, dodawania do nich od twarożku aż po sosy, nigdy Cezar za suchą karmą nie przepadał.
Przerobiliśmy Purinę, Brita (o blee), Acanę a nawet raz się szarpnęłam i kupiłam Orijen. Reakcja mojego psa była jasna. NIE. 
Więc z konieczności wydedukowałam, że skoro malamucie życie w jeszcze nie tak dawnych czasach polegało na żarciu odpadków po Mahlemutach czy innych Eskimosach to takie psy muszą uwielbiać mięso.
Trafiony, zatopiony. Cezar to stuprocentowy mięchożerca o wyrafinowanym podniebieniu.
Nie stać mnie na konkretny BARF. Więc żywię go po swojemu ( i jak oceniacie? wygląda ok? )
A mianowicie, Czarek do michy dostaje akurat to, co jest dostępne w mięsnym. Mam też kontakt z masarnią do której co dwa tygodnie latam po wołowinę (kości, podroby, czasem ogony).
A poza tymi luksusami co jakiś czas Cezar wcina świnię i drób. I dobrze mu z tym. I proszę powstrzymać komentarze na temat choroby A**cośtam w wieprzowinie, bo dopóki się z czymś w realu nie spotkałam to w to nie wierzę. A więc :
1. Śniadanie : 
Na śniadanie o godzinie 6.00 Cezar dostaje suchą karmę. Aktualnie od dłuższego czasu jest to Farmina Fun Active Dog ponieważ ona mu smakuje. Kupuję ją na kilogramy w zoologu i zawsze coś w wiadrze stoi by mu tata mógł rano sypnąć. Na karmę zawszę polewam (lub tata) dwie łyżki oleju lnianego. Na sierść i wgl.

2. Obiad :
Konkretnie, żarcie jakie dostanie na obiad zawsze jest dla niego niespodzianką. Czasem jest to surowa porcja rosołowa, w całości, bez dodatków, którą może schrupać od razu. Czasem są to kości wieprzowe zagotowane razem z podrobami i skórkami. Czasem to przesmażone czy surowe podroby wieprzowe lub wołowe. Czasem to wołowina. No, mniejsza w to, byle było mięso. Dostaje to ok 14.00 - 15.00 zależy czy trenujemy. Jak widzicie w lodówce dwie dolne półki należą do psa.

3. Kolacja :
Tutaj pańcia ma nieco więcej roboty. Bo nie samym mięsem pies żyje. Kolację psią mam zazwyczaj przygotowaną na 4-5 dni naraz więc nie ma aż tyle roboty. A więc tak :
Do gara idzie kasza lub ryż, zagotowane na kostce mięsnej (taaak wieeeem przyprawy, ale takie jałowe z warzyw to on mi nie ruszy) oraz warzywami (marchew, seler, por, czasem cebula). To stoi w lodówce przygotowane. Dodaję do tego zawsze tuż przed podaniem : jedno surowe jajko, trzy łyżki stołowe oleju lnianego oraz by zachęcić odrobinę (1/3) gotowego psiego pasztetu z Biedronki lub jakiegoś zwykłego pasztetu. Kolacja jest ok 21 przed ostatnim spacerem.



4. Deser :
Deser Cezar dostać musi, bo nie dość że to zdrowe to i jeszcze wzmacnia to moją więź z psem. Najczęściej dostaje go po kolacji. Czasem po "obiedzie". Jak zauważyliście na jego półce, deserem jest nabiał ;p Najczęściej jest to jogurt naturalny lub śmietana, często też ser biały. Dostaje je za darmo, bo mój sąsiad pracuje w Netto, a oni tam wywalają rzeczy które są w dniu/parę dni przed terminem. Zwykle takie rzeczy są jeszcze dobre. Oczywiście przed podaniem psu zawsze sprawdzam czy nie ma to jakiegoś dziwnego zapachu czy smaku. Nigdy mi się nie zatruł.
A że Cezar ma świra na punkcie nabiału to najczęściej wsuwa kolację tylko dlatego że czeka na deser :) 

To tyle w kwestii żywienia tego cielaka. Jeśli chodzi o koszta, to w ciągu miesiąca spokojnie zamykam się w 100zł łącznie za wszystko (kaszę, ryż, jajka i nabiał mam za darmo). Najwięcej idzie na wołowinę, ale jednak nie zdecyduję się żywić go wyłącznie świnką i drobiem. Moim zdaniem mój pies wygląda dobrze, ma zdrową sierść, mocne zęby, jest wysportowany i bardzo silny. I choć taka dieta nie jest pochwalana przez mojego weterynarza (bo psy nie powinny jeść kości, bo najlepsza jest sucha karma RC oraz żywiąc psa samemu nie dostarczamy mu wszystkich składników itp itd) to ja z niej nie zrezygnuję. Cezar też nie :)

A poza tematem żarcia. Siedzimy w domu i leniuchujemy. Zarówno ja jak i Cezar nie mamy motywacji na treningi gdy za oknem taka pogoda. Spacery ograniczają się do wyjść w pola na 45 minut i szybkiego powrotu do domu :)
A oto jak leniuchuje malamut :) 

Załapałam jesiennego doła i prawdopodobnie dam sobie spokój z treningami. Może, czasami dam mu coś ciągnąć ale już nie na taką skalę jak dotychczas. Bo po co? Po co mam tracić swój czas i cierpliwość i zabierać psa dwa razy w tygodniu na treningi skoro widzę że nie sprawia mu to najmniejszej przyjemności i traktuje to raczej jako pracę? On woli sobie polatać bez smyczy lub iść na długi spacer nad jezioro niż ciągnąć moje cztery litery na sankach .... I tak nie miałam ambicji do zawodowstwa, ani zaprzęgu tworzyć nie będę więc moje starania mijają się z celem. Prawdopodobnie zrezygnuję, choć sprzętu się nie pozbywam i rekreacyjnie co jakiś czas mnie pewnie poniesie z Cezarem na spacer. Ale bez wytrenowanego psa siadać nie będę bo zbyt duże zagrożenie dla zdrowia. Prawdopodobnie tylko pociąga worek jak dawniej.


6 komentarzy:

  1. Mój pies też nigdy nie chciał jeść karmy typu BRIT, był karmiony BARF'em. Kto władcy zabroni wybrzydzać :P

    OdpowiedzUsuń
  2. A może wymyśl coś, żeby treningi sprawiały mu przyjemnośc. Nie ma nic lepszego jak zadowolony z pracy pies :D Jakaś motywacja- zarówno dla psa jak i dla siebie :)

    Pozdrawiamy i zapraszamy do nas
    www.queenofshepherds.blogspot.com (naarvaniec z zapytaj)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Próbowałam. Ale tego lenia nie tak łatwo zmotywować do pracy. Do zabawy - od razu. Ale jak tylko się go podepnie i każe ciągnąć, traci zapał .... :(

      Usuń
    2. A próbowałaś wrócić do obciążeń typu butelka z piaskiem, opona? I zachęcając zabawą. Po prostu zacząć od 0

      Usuń
    3. Próbowałam, mając za sobą butelkę wogóle nie zwraca uwagi na obciązenie i ucieka, biega po polach. W poranikach złotą zasadą jest by malamut zawsze musiał wysilic się ciągnąc bo inaczej to nie ma sensu. I tego się trzymam. Te psy są jednak trochę inne niż Husky, im nie sprawia przyjemności bieg w zaprzęgu a samo ciągnięcie, siła mięśni itp. Choć, mojemu psu akurat to nie odpowiada... :/ Trudno, są inne rozrywki. Myślę nad Canicrossem.

      Usuń
  3. Mogę się zapytać ile mniej więcej (miesięcznie) potrzebujesz kilo mięsa?

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy nie działają? kliknij obrazek!