środa, 4 grudnia 2013

Jakby to było wczoraj - bitwa o 'łuszko' !!

Postanowiłam co jakiś czas dodawać tutaj mniej i bardziej zabawne historie z mojego życia z malamutem. Bo w końcu o tym miał być ten blog, o życiu z tą ciapą pod jednym dachem.

Dziś poruszam termin poranków, oraz mojej codziennej bitwy z psem o miejsce na posłaniu.
Cezar, jak to władca, lubi sobie pospać. A że nie wchodzi do mojego pokoju prawie nigdy w nocy (no bo kto by pilnował wycieraczki? no kto?) tylko nocuje w korytarzu, to nadrabia rankiem. I tak oto godzina 7.00 ja wstaję, otwieram drzwi od pokoju i przepuszczam psa który beztrosko zmierza w stronę ciepłej jeszcze pościeli. Najczęściej jest więc tak, że ja opuszczam łóżko a pies je zajmuje. Przysypia na kilka godzin i wstaje gdy ok 12 odkurzam (czynność konieczna przy tej fabryce kłaków) oraz składam pościel.

Najgorzej jest, gdy mam ochotę pospać bo akurat obiad był na 2 dni, a ja długo siedziałam na PC no i naczynia też pozmywane były wieczorem itp itd. Po ludzku - chcę się przespać do 10.00 i dopiero wziąć się za obowiązki. Wtedy mamy konflikt interesów, bo Cezar chce do 'łuszka' a ono jest ZAJĘTE. 

Piesek nie okruszek, bo swoje 45 kilo ma, a rozwala się jak co najmniej drugie tyle. O dzieleniu łoża nie ma  mowy. Cwana bestia wykalkulowała więc że jeśli wskoczy na miejsce od ściany, położy się jak kłoda i zacznie odpychać nogami to bardzo możliwe że spadnę. No i wtedy następuje walka. Zaciekła, z warczeniem, szarpaniem za włosy, gryzieniem się (tak, pogryzłam psa, przyznaję się! :) ) i zapasami. 

Oczywiście prawie zawsze przegrywam ja.... To przecież Cezar! Na palcach jednej ręki policzę przypadki gdy Cezar wykończony padł na podłogę lub chociaż się posunął.
Wpadłam nawet na pomysł, że jeśli schowam się pod kołdrę i nie wyściubię nosa, mój przeuroczy i przekochany piesiu stwierdzi że pańcia śpi snem sprawiedliwych i da mi spokój. Nic z tego. Trick z odpychaniem się od ściany działa nawet wtedy gdy pańcia śpi twardo. 

Cóż. Takie już moje szczęście. Mimo wszystko uwielbiam te nasze poranki. Nic tak skutecznie nie budzi człowieka jak bitwa o świcie. 
Nie ukrywam, czasem, coraz częściej, udaje nam się z Czarkiem dojść do porozumienia i po kilku ustępstwach pospać razem :) 
A nawet jeśli nie, to przecież "Kto rano wstaje ... " itd. I to się tyczy tylko dwunogów oczywiście :)

2 komentarze:

  1. Po przeczytaniu tego od razu poprawił mi się humor. I te zdjęcia <3 Fajnie opisujesz wszystko, aż chce się czytać ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Ahahahaha czytam to i się śmieję :D Powodzenia w walce o łuszgo.

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy nie działają? kliknij obrazek!