czwartek, 19 grudnia 2013

Psie SPA - malamut u kosmetyczki :)

Ostatnie dwa dni upłynęły pod znakiem czarusiowych zabiegów pielęgnacyjnych, więc o tym notka.
Wróciłam sobie do domu z imprezy. Przytuliłam psa. Poczułam swąd i mnie zemdliło :)
Więc postanowiłam że trza Cielę doprowadzić do porządku przed świętami, by nie 'psuło atmosfery'. 
A że On uwielbia jak się wokół niego coś dzieje, jak się wokół niego skacze i jak się go mizia, to i uwielbia pielęgnację.
Krok pierwszy : Czesanie

"Oooooo, taaaak, tak, tutaj, achhhhh dokładnie w tym miejscu ". Tak można opisać myśli Cezara podczas szczotkowania. Podejrzewam że za szczotką wskoczyłby w ogień, a już na pewno w wodę. Takie jego nastawienie do tej dość rutynowej czynności przysparza mi wiele problemów. Bo jak tu dokładnie wyczesać, kiedy pies leje się przez ręce i rozkłada bebeszkami do góry jeśli tylko mu się pozwoli? Nie sposób postawić go prosto, czy nawet posadzić. Trza się nieźle nagimnastykować, bo kawał cielska jest (muszę kiedyś zmierzyć cm3! ). Czesanie to czynność około 30 minutowa, wykonywana raz w tygodniu, czasem rzadziej. Ahhh. I Cezar prawie nie linieje. Blokowy piesio lubi swoje futerko. Jest tego troszku na wiosnę zrzuconego, ale maksymalnie wiadro dziennie. Niewiele, znając anegdotki o rasie.


Krok drugi : Obcinanie pazurów
Zdjęć nie mam, bo nie sposób zrobić. Najmniej przyjemna część SPA. Wykonywana mniej więcej co 2 miesiące. Obcinamy wilcze pazurki. Polega to na zagonieniu psa do kąta, złapaniu za łapsko i mimo protestów obcięcie dyndającego tam haka. Cezar nie lubi tego robić, bo bardzo lubi ten haczyk (na obu łapkach musi być). Przydaje się gdy trzeba przytulić kogoś wyższego (czyt. TŻ), bo wtedy nie sięga się na ramiona i trzeba objąć ludzia w pasie. A haczyś tak fajnie się wbija w nerki.... 

Krok trzeci : Uszy
Czynność wykonywana co 2-3 tygodnie, bo mimo stojących uszu trzeba tam zajrzeć. Polega na przeczyszczeniu wacikiem wnętrza ucha (delikatnie i nie za daleko) oraz przemyciu całego uszka mokrą ściereczką. Bez zbytniego entuzjazmu w przypadku Cezara, ale i bez lamentów. Można wytrzymać.

Krok czwarty : Kąpiel

O tak, zdecydowany faworyt. Nie ma nic lepszego niż kąpiel. Częściowo. Cezar preferuje kilka etapów kąpieli, niektórych zaś nieznosi.

  • wejście do łazienki - o nieee. Walka, zapieranie się łapami o futryny, ludzi, meble i wszystko inne w pobliżu. W połączeniu z wrzaskiem jakby ze skóry obdzierali zwierza. Przynajmniej tak to wyglądało dotychczas, bo prowadził go zawsze do wanny mój TŻ. Jednak tym razem się poddał, po kilku ranach drapanych powiedział mi "a sama se go targaj". A żeby wiedział! Sposób na malamuta? Wrzask. Dosłownie, nawrzeszczałam na niego, zwyzywałam od głupich kundli i obiecałam kastrację. To ostatnie chyba go ruszyło. Złapałam za obrożę a piesek grzecznie przy nóżce poszedł ze mną do sali tortur.
  • wchodzenie do wanny - wanna wysoka, pies 40 kilo z hakiem, a ja drobna. I pojawia się problem. Pojawiłby się raczej, w wypadku psa nieznoszącego kąpieli. Ale Cezar kąpiel lubi. Więc sam z miłą chęcią wskakuje do wanny (taborecik mam specjalny by mu pomóc). Naprawdę nie rozumiem o co mu chodzi z poprzednim etapem....
  • kąpiel właściwa - pies odpływa z rozkoszy. Masowanie po całym ciele to to czego pragnie. Nawet z 'intymną strefą' nie robi problemów.

   (chudzinka moja)

  • "Cezar - wytrzep się!" - czyli jeszcze w wannie, ale już nie kąpiel. Przymusowe otrząśnięcie się z nadmiaru wody która mogłaby zalać sąsiadów. Bez problemu, telepie się ile wlezie :) Śmieszy mnie fakt, że zawsze zaczyna od ogona, odwrotnie niż większość psów 
  • wyjście z wanny - wiem że Cezar mógłby się bez tego obyć. Przed wyjściem najpierw cztery razy wzrokiem upewni się że na pewno już koniec, że tak - ma wyjść, że nie myjemy jeszcze raz i że musi bezwzględnie zrobić hop. W końcu, z łaski swojej wychodzi, i otrzepuje się kilkakrotnie na płytki
  • wycieranie - podobnie jak przy czesaniu. Pies kładzie się podwoziem do góry i "tu mam mokre". 
  • suszenie (opcjonalnie) - suszę go tylko zimą, gdy zanosi się na spacer a jest zimno. Cielę toleruje suszarkę, byle z daleka od pyska :)
  • wypuszczenie do pokoju - tarzanie się. Bo który pies tego nie robi?? :)
Krok piąty : Czesanie po kąpieli.
Kosmetyka. Takie tam przejechanie szczotką po grzbiecie by było pewne że Pan i Władca Wszechświata będzie się dobrze prezentował. W końcu ta biała haszczka z dworca coraz częściej się tu kręci, prawda? :)
(widok z mojego okna, haszczakowa, patrząca się na mój balkon, ciężarna!! Czyżby alimenty się szykowały?)

A jaki efekt końcowy? Pies czyściutki, puszysty i pachnący!! Przynajmniej na dwa najbliższe dni. Oto rezultat zabiegów :


P'S    Dziś, dobę po kąpieli byliśmy na spacerze. I spotkaliśmy tam bażanta samobójcę. Wylądował sobie beztrosko na łące jakieś 10 metrów od Cezara. Jakie to szczęście że akurat sztuczkowaliśmy i ten nie zauważył ptaka od razu. Bo byłaby potrawka, prawdopodobnie :) Zdążyłam złapać za obrożę i zabronić.
Co taki ptak robił na łące 200m od zabudowań i centrum miasta to niewiem....



3 komentarze:

  1. O jaki czyściutki Czaruś ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Mi po podwórku bażanty chodzą, albo przy szkole w mieście, a ty się pytasz co na łąkach robią :).Mistrzowsko otoczyłaś bażanta w kółko :p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To przez to, że po tej tragicznej wymianie windowsa nie mam programów do obróbki zdjęć :) I te 'kółko" to powiększona w Paincie litera O jakiejśtam standardowej czcionki :P
      Zdziwiłam się, bo nie widziałam ich nigdy wcześniej. Zdarzały się sarny zimą, i zające. Ale ptaszysk nie spotkałam :P

      Usuń

Obserwatorzy nie działają? kliknij obrazek!