środa, 19 sierpnia 2015

Kolesiostwo


Cezar cierpi na chroniczny brak czworonogich kolegów. Ma kilka burków z którymi się czasem obwącha, psy sąsiadów reagują na niego bardzo dobrze (mały Westie o imieniu Timi wręcz go ubóstwia i zawsze plącze się między Cezarowymi łapkami na smyczy automatycznej). Ale brakowało mu takiego typowego psiego przyjaciela do zabaw, zapasów, obściskiwania i warczenia. Wszystkie nasze znajome psiaki są do tego po prostu za małe!
Z mojej przyjaciółki malamutem relacje popsuły się gdy psy zaczęły dorastać, i już nigdy nie będzie można ich puścić razem bez smyczy. Z resztą Bando jest niewychowany i nie dałoby się go potem złapać.
Nadzieja pojawiła się jednak gdy ta sama przyjaciółka zakupiła domowego psiaka, Amstaffa. Słyszeliście już o nim nieco na blogu, pojawiały się informacje o wspólnej socjalizacji i problemach z nią związanych ->> Socjalizator
Teraz Skipper ma już skończone 6 miesięcy i w końcu wychorował się na tyle by móc razem z Czarkiem podokazywać.
Więc zaprosiłam ich na działkę. Czarkowe terytorium. Na początku było ciężko, królewicz warczał na gówniarza, nie pozwalał podejść do zabawek czy do miski z wodą. Ale po chwili pilnowania, karcenia i krzyczenia gdy mój panicz przesadzał, psy się widocznie zaprzyjaźniły :) 

Filmik nagrany jakoś po 2h wspólnego przebywania na działce pod nadzorem. Jak na taki czas, całkiem niezły efekt. Widać że Czarek nadal zachowuje się nieco sztywno, jest dominujący i zdarza mu się warknąć na szczeniaka, ale obie z koleżanką doszłyśmy do wniosku że to dobrze. Skipper jest strasznie aktywnym i szalonym psem, i przyda mu się taka nauka dyscypliny od starszego kolegi. Maluch nauczy się jak okazywać uległość dominującemu samcowi, mamy nadzieję utrzymywać takie stosunki między psami już zawsze.
Cezar ma do Skipa podejście raczej pozytywne, coś w stylu "mamo zabierz tego dzieciaka bo mnie wkurza spać nie daje", ale pod wieczór nastąpił przełom.
Nakrzyczałam na Cezara za zaborczość względem zabawek, więc odszedł obrażony a ja posiłowałam się trochę z Amstaffem na szarpaku. Po jakimś czasie jednak Czarek przyłączył się do wspólnej zabawy. Mówię wam, to wspaniałe uczucie gdy dwa niezbyt bliskie sobie psy siedzą przed tobą zad przy zadzie i robią ci na "Siad" czy "Łapa" gdy ty trzymasz w ręku piłkę. I patrzą się z podtekstem "rzuć! no rzuć! Rzucaj no!!" 
Wybiegały po nią razem, przy mecie Czarek warknięciem odganiał konkurenta i to on jako pan i władca przynosił zdobycz, ale liczy się że kolega się nie obraził, bawiły się razem i było super!
Mamy nadzieję na więcej takich spotkań. Może kiedyś nawet uda się wyciągnąć przy nich smakołyki, bez awantur :) 

3 komentarze:

  1. Jakbym czytała o moich psach.
    Smakołyki przy nich mogą być o ile Whisky dostanie pierwsza.
    I z zabawkami tak samo, normalnie Whisky nie aportuje, ale gdy Zero biegnie po zabawkę Whisky zawsze wygra, weźmie do pyska odłoży i czeka, aż Zero mi ją przyniesie i bawimy się dalej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nominowałam cię do Liebster Blog Award
    http://prawiejakhusky.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajnie, że znalazł kumpla, my też mamy problem z psimi przyjaciółmi, niestety większość psów na buldożka reaguje bardzo agresywnie.

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy nie działają? kliknij obrazek!