Jakiś miesiąc temu w naszym domu zawitał nowy domownik, wszystko przez pomysł mojego chłopaka.
Ubzdurał on sobie dokładnie, że chce mieć szynszyla, bo tak, bo chce, bo mnie stać. Oraz bo brzydzi się szczura.
I takim oto trafem dla 2 letniej Belli została zakupiona nowa klatka, a w tej dużej szynszylówce zamieszkał Mario :)
Ja przy kupnie szynszyla uparłam się na Czarnego Aksamitka, ale gdy po niego pojechaliśmy, okazało się że został "chwilę temu" sprzedany i zostały same standardy. Zgodziłam się na takiego, choć wcale mi się nie podobają tylko pod warunkiem że ja wybiorę imię.

Cezar nową zabawkę ze Stargardu uwielbia, bo można się z nim bawić lepiej niż ze szczurem. Szynszyli są z natury ruchliwe i skoczne, więc możecie sobie tylko wyobrazić jak wygląda ich zabawa.
Najgorszy problem mam jednak z oswojeniem końcowym tego gryzonia, bo nie jest to stworzenie tak inteligentne jak szczur i widać znaczącą różnicę gdy ma się i to, i to na terenie tego samego pokoju i wybiegu.
Mario niechętnie się przytula, nie lubi przebywać w bezpośrednim pobliżu człowieka, nie ogarnia co znaczy przywołanie. Skacze sobie w swoim szynszylowym świecie i reaguje tylko na "cykanie" i rodzynka w ręce. Nie lubi wracać do klatki :)
Rodzinka nam się powiększa, ale, ku mojemu rozczarowaniu, nie o psa... A taka piękna bida w schronisku siedzi, ostrzyłam sobie na niego ząbki, ale do bloku nie wolno.... :( :( http://olx.pl/oferta/przepiekny-ares-szuka-domku-CID103-ID6kuuD.html#2854dc4dc3
To ci heca! Szynszyl! Nie spodziewałam się.
OdpowiedzUsuń