Nasz księciunio teraz wie, gdzie jego miejsce i znów zaczął się mnie słuchać.
Na dowód mam dzisiejszy spacer, który był idealny :) Poszłam z nim daleko od miasta, na tor motocrossowy i łąki do niego przylegające.
Cezar idealnie wracał na każde zawołanie. Miałam nawet przygotowany filmik, ale strasznie dziś wieje i film nadaje się do "kosza", bo bez dźwięku to już nie to samo.
Ale mam zdjęcia.
Cezar przez cały dwu-godzinny dzisiejszy spacer utrzymywał się mniej więcej w takiej odległości. I był z tego zadowolony :)
Po spacerze natomiast grzeczniutko siedział i patrzał się jak buszuję po internecie :P Do tej pory w sumie siedzi, zawsze tak robi :)
Jestem z niego strasznie dumna. I z siebie też. Że nie poddałam się kryzysowi i dałam radę wrócić świetność naszym relacjom :)
Następna notka o naszym asortymencie ;p
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz